Rynek Łazarski

Łazarzowe dzieciństwo

sjesta po poznańsku
Jak już coś w sobie znajdę,
to okazuje się, że wyniosłem to z
Łazarskiego Rynku.

Bez podwórka z piekarnią Kamińskiego,
bez Areny z pojazdami na łożyskach,
bez podglądania gazetek Porno na murkach giełdy,
bez sprzedawania Ekspresu taksówkarzom,
bez jeżdżenia bimbą na schodach,
bez gonitwy z pijakami po rynku,
bez przeciskania się przez kraty na Targi Poznańskie,
nie byłoby we mnie radości, dystansu,
tolerancji i całego kalejdoskopu
emocji bycia Poznańczykiem!!!