artysta

Taka Miłobędzka

Milonga.jpg
I am for vanishing
I want to give testimony
nothing to take
nothing to have
nothing to nobody
to keep
and those God knows journeys
to make more
to make me see a grat deal
I am everything I have not
gate withouout its garden

Jestem do znikania,Krystyna Miłobędzka
Na pytanie jaką jest poetką Krystyna Miłobędzka
odpowiada, że NIEPEWNĄ SIEBIE I ZUPEŁNIE PRZYPADKOWĄ

Kiedy

dobre chęci
wróciłem po filmie
chciałem natychmiast przypomnieć
sobie moje dzieciństwo i to co mnie budowało
jako człowieka z zasadami i bez wątpliwości.
Szukałem każdego dnia rytmu do Życia Tutaj i Teraz.
Tańczyłem stale w domu i w teatrze/amatorskim/,
ale nie chciałem być tancerzem… Chociaż bez muzyki nie przeżyłbym zbyt długo.
Na szczęście mam takie pokłady muzyczne w sobie, że podejrzewam iż starczą mi na półwiecze ! Ohad Naharin o siedem lat starszy wybija we mnie te same rytmy, które towarzyszyły mi i towarzyszą w rozumieniu siebie, innych, wrogów, przyjaciół,
molestowania politycznego, inercji społecznej, katatonii edukacyjnej i kiedy zostajesz naprawdę Ojcem/Naharin zrobił to 10 lat później ode mnie/
mówisz sobie pięćset…czego… czego… pięćset?

Jeszcze trochę

rzeczywistość
Przyleciałam w szary deszczowy dzień pod koniec września.
Ponuro, czyli tak, jak na filmach o nazistach i obozach.
W wagonie patrzyłam na starych ludzi i zastanawiałam się,
kto z nich zabijał w czasie wojny. Bałam się, że ktoś z nich
będzie chciał mi odebrać walizki.
Zaraz po odebraniu bagaży zdjęłam naklejki z zapisaną
nazwą miasta, w którym je nadano.
Dotarłam do mieszkania i weszłam w sam środek imprezy.
Wpadłam w coś, co znałam z Tel Awiwu:
było głośno, w powietrzu zapach trawki, a na podłodze,
parapetach i schodach tłum, izraelsko-niemiecki.
Teraz pracuję w izraelskiej knajpie, uczę angielskiego
w międzynarodowym przedszkolu. I wiem, że muszę poczekać
kiedy moje oczy zamiast lasu palmowego widzą sosnowy.

Mur,12 kawałków o Berlinie

poświęcam Stowarzyszeniu Pomocy Dzieciom i Rodzinom AMICI

Rozpisanie

tygodniówka

Gdyby choć jedną środę przećwiczyć zawczasu,
albo choć jeden czwartek raz jeszcze powtórzyć!
A tu już piątek nadchodzi z nie znanym mi scenariuszem.
Czy to w porządku – pytam
(z chrypką w głosie,
bo nawet mi nie dano odchrząknąć za kulisami).
Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin
składany w prowizorycznym pomieszczeniu. Nie.
Stoję wśród dekoracji i widzę, jak są solidne.
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytów.
Aparatura obrotowa działa od długiej już chwili.
Pozapalane zostały najdalsze nawet mgławice.
Och, nie mam wątpliwości, że to premiera.
I cokolwiek uczynię,
zamieni się na zawsze w to, co uczyniłam.

Szymborska

Linia życia

linia życia
Pod wieczór zmokły młodzian
przechadza się posępnie nad rzeką.
Zaczepia go Cyganka:
– Poczytam ci z ręki, jak się dowiesz,
co cię czeka, może się rozchmurzysz.
– I co, zapomniałaś, jak się czyta z ręki?
– Nic nie pojmuję, nie masz linii życia!
Pewnie, że nie mam. Nie wiedziałaś, że umarłym znika linia życia?
– To dlatego nie masz też linii serca ani głowy.
– Ale może mi powiesz, co to za bezkresna linia,
która zaczyna się między palcem środkowym a serdecznym,
ciągnie się wzdłuż ramienia, schodzi do pępka,
wychodzi poza mnie i pędzi środkiem drogi,
by złączyć się z linią horyzontu?
– To linia zapomnienia, muszę przyznać,
że nigdy nie widziałam tak pięknej!

Roland Topor